niedziela, 4 czerwca 2017

„JEŚLI”, „KIEDY” lub „NIGDY” – kiedy WYGRAMY?



„JEŚLI”, „KIEDY” lub „NIGDY” – kiedy WYGRAMY?

-----------------------------------------------------------------
Andevili napisał:
„Co się stanie jeśli My Wygramy? Więc nasze Zwycięstwo jest prawdopodobne a nie pewne? Myślałem, że tytuł powinien być ‘Co się stanie kiedy my wygramy’. Pomiędzy, ładne kazanie, jak zwykle..”
-----------------------------------------------------------------

Autor: WK Hooded Cobra

Dzięki za komentarz, daje mi to okazję do powiedzenia kilku rzeczy ...

Tak, jeśli wszyscy Sataniści będą siedzieć na swoich dupach, nigdy nie dokonując postępów,  nie robiąc nic w kwestii ich istnienia i ewolucji, to jak myślicie, wygramy czy przegramy?

Jeśli przestaniecie jeść przez sto dni, czy umrzecie, czy dalej będziecie żyć? Jeśli nigdy, przenigdy nie pójdziecie na siłownię, czy staniecie się silniejsi? Jeśli nie będziecie oddychać, będziecie żyć?

Inni nie mogą medytować dla was, nakarmić was, lub pójść do łazienki. Nawet niemowlęta nie mają takiego zachowania, aby im się udało, muszą przynajmniej coś zrobić. Zwyczajnie tak działa rzeczywistość.

Jeśli chodzi o duże dzieci i bezużyteczne księżniczki, co można zrobić?

Dlatego też istnieje „JEŚLI” Nie po stronie Bogów, ale w naszym imieniu. Musimy dokonać WYBORU i PODĄŻAĆ drogą, na jaką się zdecydowaliśmy do końca. Niezależnie od tego, ile wad, ile upadków czy przeszkód, musimy utrzymywać. Potem staje się to kwestią KIEDY przejmiemy.

Ponosimy odpowiedzialność za nasze istnienie i realizację własnych celów. Jeśli nie, nie oczekujcie darmowych przysług.

Dlaczego mieliby Oni wyświadczać przysługi leniwemu ścierwu, które nawet nie chce zrobić absolutnie najmniejszego, aby doprowadzić do lepszego świata? Bogowie nie są naszymi sługami – są za to naszymi guru, przyjaciółmi, przewodnikami, przywódcami – jak zwał tak zwał. Nie są to nasze pielęgniarki ani nasi niewolnicy. Oni za to niewyobrażalnie nas PRZEWYŻSZAJĄ. Jeśli robimy co możemy, pomogą. Jeśli nie, będą traktować nas naszym własnym lekarstwem. Nie pomogą.

Bogowie wygrali własną część wojny. Wróg im już nie zagrozi. Ważne jest to, byśmy zrobili to samo, aby się zabezpieczyć.

Bogowie nie mogą podawać nam wszystko pod nos 24/7 jak jakieś nianie i fałszywe miłosierdzie. W ten sposób nikt nie dorasta, a staje się za to atroficznym dużym dzieckiem upośledzonym i psychicznie chorym. Ludzie muszą działać poważnie, a wtedy Bogowie szanują to i pomagają im. Mają lepsze rzeczy do roboty ze swoim czasem, zamiast "błagania nas" oto, żebyśmy… POMOGLI SOBIE, by żyć w społeczeństwie PRZYJEMNOŚCI i WIELKOŚCI dla naszej korzyści… nie sądzicie?

Ta logika głupiej, XXI-wiecznej uprawnieniozy musi przestać istnieć. Nie zasługujemy na taki świat, chyba że zbudujemy go sami na tym poziomie i zawalczmy o niego. Jeśli nie, to siedzieliśmy i patrzyliśmy, jak pleśń nas zabiera, czekając na proroctwa, tak jak chrześcijańscy kretyni, zostajemy utopieni w kotle odchodów.

Co więcej Bogowie muszą zrobić? Są naszymi przewodnikami, dają nam duchowe środki, pomagają nam w naszych postępach a nawet błogosławią nam, robiąc tak wiele, aby pomóc nam wyjść z nędznych sytuacji, złych uczynków, ignorancji itd. W zasadzie to robią już i tak dużo. A robiliby więcej, gdyby wszyscy ludzie pomagali sobie i poszukiwali wywyższenia.

Pierwszą rzeczą, którą wszyscy starający się stać podobnymi Bogowie muszą zrozumieć, jest to, że po mimo istnienia wielu ustalonych ‘sił’ w przeznaczeniu lub innych sprawach, mamy możliwość dokonywania głębokich wyborów ze środków duchowych i zawracania tych energii. Dlatego mamy „coś do powiedzenia” w tym, co się dzieje. Siedzenie bezczynnie i „oczekiwanie” na proroctwa, nie robiąc nic, jest dla niewolników i umysłowo opóźnionych w rozwoju.

Kiedy zamierzasz zostać Bóstwem? Jeśli nie pracujesz w ogóle duchowo, to NIGDY. Jeśli pracujesz duchowo, to tylko kwestia KIEDY. Jeśli naprawdę poświęcisz się postępowi w sposób zrównoważony, to pewnie, że z czasem *BĘDZIESZ*, *STANIESZ SIĘ*.

*JEŚLI* dotrzymamy naszej części umowy, będziemy walczyć i rozwijać się, to TAK, staje się tylko pytaniem KIEDY. Jeśli ludzie nic nie robią, staje się to pewnym NIGDY. Jeśli ludzie tylko się powierzchownie interesują, co kilka osób wciąż robi, staje się to *JEŚLI*.

Bycie “takim se” = JEŚLI
Nie robienie nic = NIGDY
Robienie co się da by rozwijać się i zniszczyć wroga = KIEDY / STANOWCZO.

Ponieważ wielu ludzi interesuje się Duchowym Satanizmem na poziomie „JEŚLI”, to mówią o „JEŚLI.” Natomiast gdyby więcej szło w stronę „Robienie co się da by rozwijać się i zniszczyć wroga”, rozmowy toczyłyby się wyłącznie na temat „STANOWCZO.” {1}
-------------------------------------------------------------

{1} ma to związek z wmuszoną nam na siłę mentalnością porażki – żydzi dokonali i ciągle dokonują tej zbrodni poprzez chrześcijaństwo. Wiadomo, że wszystko zaczyna się w umyśle – jeśli zakoduje mu się porażkę, to ów wgrany do podświadomości program będzie manifestował się na możliwie jak największej ilości płaszczyzn. A podświadomość nie posiada krytycznego osądu słuszne/nie słuszne – co jej wgrasz, to będzie odtwarzać.

Zwycięzca zawsze będzie traktował porażkę jako stopień na drodze do spektakularnego sukcesu – przegrany będzie celebrował porażki jako ‘kara boża’, ‘bycie porażką’, dalej wzmacniając ten chory program.

Nie trzeba być Duchowym Satanistą, by to pojąć, lecz Duchowy ma powinność o tym pamiętać, gdyż jego / jej aura (pole energii) szybciej manifestuje wszelkie myśli (impulsy bioelektryczne), do manifestacji których on / ona dąży. Niech będzie to spirala w górę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.