piątek, 27 stycznia 2017

Nektar Życia i Kielich Śmierci



Nektar Życia i Kielich Śmierci

Autorka: WK Maxine Dietrich

Programy New Age ze swoim naciskiem na czakrę serca i heksagramu ostatecznie doprowadzą do katastrofy tych, którzy wierzą w kłamstwa i medytują w ten sposób. Wynika to z faktu, że taktyka bombardowanie miłością, osłabiającą nasz zdrowy rozsądek i umiejętności logicznego rozumowania jakiej chrześcijaństwo i powiązane programy używają do obniżenia obrony i wsysania ofiar, koncentrują się na czakrze serca, którą wróg złośliwie używa. Już pisałam o tym, jak czakra serca nie jest ani żeńska ani męska, jest obojętna, ale to, w co ofiary mają wierzyć to inna sprawa.

Moc i nacisk powinny być zawsze na czakrze 666, vel splotu słonecznego, vel trzeciej. Wyjaśniając dlaczego, można zobaczyć tutaj zdrowy rozsądek.

Czakra 666 jest w pępku, tylko nieco wyżej, ale łączy się bezpośrednio z pępkiem. Pępek to miejsce, gdzie embrion najpierw odbiera życie i pokarm pępowiną podłączony do matki. Oto gdzie wszystkim nam wcześniej dano życie.

Czakra 666 jest najważniejsza. Mamy tam moc, leczymy się nią, i wiele więcej. Czakra 666 ma również swój odpowiednik w czakrze szóstej i szyszynce. To jest podstawą i fundamentem dla Opus Magnum.

Wykonując medytacje we właściwy sposób, często w pewnym momencie można doświadczyć słodkiego, miętowego smaku w ustach, szczególnie po medytacji. To trwa i jest zauważalne przez cały dzień, ale staje się znacznie silniejsze po medytacji.

To jest z szyszynki, to Nektar Nieśmiertelności. Jeśli tego doświadczacie, wiecie że medytacje wykonujecie poprawnie.

Istnieje także „Kielich Trucizny.” Pojawia się to u tych, którzy wykonują New Ageowe medytacje, koncentrując się na czakrze serca. Wielu donosi o metalicznym posmaku w jamie ustnej. Hindusi wiedzą o tej „truciźnie” ostrzegając przed jej połykaniem, i doradzają aby wypluć.

W filmie z 1989 „Indiana Jones i Ostatnia krucjata” fikcyjna relacja o tym stała się podstawą filmu. Oczywiście, żydowskie Hollywood kazało Indianie Jonesowi walczy z Nazistami; Naziści też poszukiwali Graala.

Ponieważ wróg nie może całkowicie zniszczyć całej duchowej wiedzy, skorumpowali sporą jej część. Ci, którzy podążają ich programami będą płacić.

Nasze osobiste Demony są naszymi Guru. Demony są tutaj dla wiedzy duchowej i aby nas prowadzić.

Na zakończenie, będę przerabiać WSZYSTKIE kazania JoSa, strony internetowe, Demaskowanie Chrześcijaństwa, Czarne Słońce, na audio do pobrania za darmo na Bibliotece Szatana. Ogłoszę to, gdy będą one dostępne.

sobota, 14 stycznia 2017

Szatan, miłość do samego siebie, tożsamość



Szatan, miłość do samego siebie, tożsamość

Autor: WK Hooded Cobra

Istnieje wiele osób, które są nękane przez brak akceptacji siebie, lub samo-nienawiść. To dlatego, że postrzegają swoje życie w „moralny” sposób, który jest w zasadzie żydowską pseudo-moralnością. Wszechświat albo uniwersalne logos działa według własnych praw, ale wszechświat nie obserwuje was jak się masturbujecie, albo nie zabije, jeśli wykonacie moralnie błędny ruch. Są jeszcze inne rzeczy do tego, a nie są one zakodowane w kodzie moralnym żydów. Moralność jest tylko tym, co powstaje, gdy ludzie czują się dobrze, działają dobrze i czują się dobre ze sami ze sobą. Z tego jest miłość do natury, akceptacja drugiego człowieka, niezbędne miłosierdzie by utrzymać społeczeństwo na chodzie, dobre i wesołe usposobienie.

Ze względu na brak praktyki duchowej, wiele osób czuje się po prostu brzydkimi. Nie mówiąc już o programowaniu ich, które wywołują negatywne odczucia gdy angażuje się w naturalne zachowania. Istnieje paranoja i ludzie cierpią przez nią. Przez to dusza nie może spocząć, a te chaotyczne siły płodzą chaotyczne wyniki.

Ne ma żadnego żydowskiego ‘kodu moralnego', podług którego trzeba nienawidzić siebie, z wyjątkiem bardzo nielicznych kodów natury – NIE żydów, a jaskrawo oczywistych rzeczy, które są przestępstwami przeciwko życiu, które są przydatne.

"Bóg", was nie nienawidzi. Uniwersalne logos w tym sensie jest obojętne. Nasz prawdziwy Bóg, którym jest Szatan, nie nienawidzi Swego stworzenia. On po prostu chce, abyśmy robili postępy. Jest to dla naszego własnego dobra. Jeśli nie posłuchamy tego zalecenia, po prostu uschniemy, przeminiemy. Dlaczego czcimy Szatana jako boga? Ponieważ Szatan nas kocha, troszczy się, Szatan stworzył nas, tchnął w nas życie, z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie zaś uniwersalne logos. Uniwersalne logos, lub wszechświat, uformował nas jako małpy oscylujące wokół drzew bananowych, nie wiedząc nic, i po prostu będąc tam jako śpiący gatunek. Brak świadomości wielu rzeczy, niczego. Szatan interweniował i zmienił to, dając nam szansę, by żyć. Kto wie? W przeciwnym razie wszechświat, z kochającym deszczem meteorytów lub burzą słoneczną po prostu zmiótłby nas zanim zrobiliśmy cokolwiek konkretnego.

Uniwersalne logos / Atman jest nie osądzającą świadomością, nieskończonym potencjałem, a nie istota która podejmuje decyzje, czuje, kocha lub nienawidzi jak ludzie. To wyłącznie potencjalność. Czym innym może być ‘bóg w takim sensie, jeśli nie potencjalnością? Wszechświat jest szczęśliwie obojętny. Ci, którzy twierdzą, że wszechświat jest przyjemnym miejscem do życia, są wyjątkowo naiwni. Burza słoneczna i połowa ludzkości wymrze. Wszechświat ani nie kocha, ani nie nienawidzi. Robi to, co robi. Można dogadać się z nim, pojąc go i starać się opanować, co opanować się da, albo po prostu zginąć. To nie jest złe lub dobre. Tajemniczym dylematem jest to, że odwieczna moc tego uniwersalnego logosu jest wewnątrz nas.

Czcimy Szatana jako wcielenie Logosu, nauczyciela Logosu, ma On wszystkie moce uniwersalnego logosu. Pytanie typu „czy jest On czy nie jest” Logosem jest błędne, ponieważ wszystkie istoty ludzkie  i tak mają logos”, lub tę powszechną świadomość wewnątrz. Żydzi ukrywa to, starając się wciskać nam bzdury, że „bóg to jakiś rabin, siedzi na chmurze, szpiegujący was jak idziecie do łazienki lub gdy się masturbujecie. To jest po prostu żydowska psychopatia i nic więcej.

Z mojego własnego doświadczenia, Szatan doprowadził mnie poprzez nauczanie do Atman, lub Boga. Doświadczyłem tego. Szatan jest Strażnikiem wrót i Bogiem. Czczę Szatana. Uhonorowanie czegokolwiek innego jest bezproduktywne i fałszywy. Ludzkość z tego nie korzysta. Ludzkość musi iść tam, gdzie korzysta w kwestii życia aby przetrwać. Życie we wszechświecie jest wal ewolucji i przetrwania.

Niektóre istoty z nieskończoności to opanowały dużo tego. Mamy szczęście, że Szatan, że Jego rasa to zrobiła, więc chcą nam pomóc. Możemy to przyjąć, albo odrzucić. Wybory będą miały konsekwencje.

Samo-nienawiść i wiele żydowskich ideologii jakie nękają ludzki umysłu, stworzone przez żydowską propagandę, niszczą go. Z tego względu ludzie potrzebują „ucieczki od rzeczywistości, zamiast żyć w rzeczywistości, wszystko dla rzeczywistości. To naturalne dla duszy chcieć iść w kierunku szczęścia. Ale tam potrzeba nam mapy, a żydzi dają mapę w kierunku wiecznej zagłady. Przez to ludzie stają się jeszcze bardziej chorzy. Bogowie pozostawili mapę, ale ci, którzy są wrogami naszego życia, jak i przyrody w ogóle, zwyczajnie tę mapę zbezcześcili.

Wiele osób jest zagubionych, stąd zaczynają nienawidzić tego kim są, bez żadnych prawdziwych powodów. To prowadzi do powstania choroby chcenia stać się kimś innym, zamiast samego siebie. Naśladownictwo które jest naturalne, staje się patologią.

Również od chwili, gdy każdy stara się by pasowało to do ich własnej „historyjki”, takich jak historie życia, ludzie wymyślają bajkę, a nie Prawdę. Powody Szatana są znane Szatanowi, i nie mają bezpośredniego powiązania z ludźmi, czy z tym jak „muh feelz” lub muh life”{1} odnosi się do nich. Szatan dał nam życie i to jest najważniejsza rzecz ze wszystkich. Reszta teorii jest głównie tylko teorią, a wiele ludzi próbuje napompować się za pomocą fałszywych powodów.

Wiele dusz Półbogów wciąż przemierza Ziemię do dziś poprzez reinkarnację. Powiedzmy, że bym się zgodził, pod warunkiem, że nie sugeruje to jakiś  przypadkowych ludzi pijących Kool-Aid{2} w piwnicy mamusi lub palących skręta, czujących się jak Faraon, albo jak Aleksander Wielki, który jest gdzieś teraz i gra w gry wideo, lub Nefretete znajdująca się w szpitalu psychiatrycznym, bo cholera, ludzie nie rozumieją, że jest Nefretete z kosmosu.

Ponieważ najwyraźniej to tej to, co kryje się za takimi stwierdzeniami. To graniczy z bluźnierstwem. Większość z tych „półbogów Demony zabrał z Nimi, więc Oni nie są tutaj. Gdyby byli, ludzkość nie byłaby tam gdzie jest.

Czego należy szukać? To proste: Czy to mi pomoże? Czy to przyczynia się do mojego postępu? Czy to daje mi coś prawdziwego i przydatnego? Czy też to po prostu robi reklamę i auto-reklamę. Ludzie mają własne cele na wiele sposobów. Satanizm nie jest zakładem dla obłąkanych, gdzie każdy będzie mógł znaleźć inną fałszywą tożsamość. W Satanizmie odnajdujemy samych siebie. Może to trochę potrwać, w zależności od własnego wykresu natalnego i wpływów, czy też ogólnego toku myślenia. Jednak zdarza się.

Z jakiegoś powodu ludzie zawsze, zamiast budować wszechstronne zaufanie i zrozumienie że NIE WYMAGA SIĘ OD NICH KONFABULOWANIA, i tak to robią. Nie trzeba być NIKIM INNYM, jak Nefretete, jakimś Faraonem lub Johnnie Walkerem. Po prostu trzeba być sobą i pracować dla wielkich czynów, rozwijając swoje moce, które pozostaną z wami na zawsze. To zaś gwarantuje wieczną pewność, miłość do siebie i panowanie nad swoim losem.

Prawda o poprzednich wcieleniach przychodzi z czasem. Wiele osób jednak się myli. Oni nie rozumieją, rzeczy które tworzą, a potem padają ofiarami własnych kreacji. Uważają tę część swojej tożsamości, ale to jest jak zaraza i nie bardzo jako tożsamość, czy też „poczucie siebie. W rzeczywistości, jest to przeciwieństwo tego. Jest to kompletne dystansowanie się od siebie, do złudzenia. Nie musisz być Harrym Potterem by być kochanym, czy szanowanym, robić wielkie i zaszczytne czyny lub rozwijać się duchowo. Te rzeczy po prostu utrudniają ewolucję. Po prostu trzeba być swoim prawdziwym JA. Odkrywa się to po ustąpieni błaganiu umysłu i emocji, w tym sensie, że osoba jest odłączona wszystkich „muszę” które definiują daną osobę. Nie jesteście zobowiązani przez istnienie by być kimś innym, niż jesteście. To jest szczęściem i ulgą.

W moich oczach przeciętny „my byli krule”{3}, potomek maźniętej melaniną istoty (która od myślenia, że rasizm to tylko powierzchowność, przechodzi to mówienia że kolor skóry jest uniwersalny- samo-zaprzeczająca się bzdura), mordujący swoich ludzi za paczkę chipsów, jakiś większy piosenkarz, którzy uważa siebie za jakiegoś boga, albo jakaś głupia idiotyczna feministka, która myśli, że w poprzednim życiu była królową Artemisią, jest takim samym kretynem - w innym kontekście. Jeśli ludzie naprawdę kochaliby siebie za to, kim są, nigdy nie zachowywali by się w taki sposób. Ten świat jest nękany przez auto-nienawiść.

Ludzie nienawidzą się bez absolutnie żadnego powodu. Możemy wybaczyć pewne rzeczy jak te, jeśli nie zagrażają innym, ale w koło Macieju ostrzegałem ludzi, aby zachować otwarty umysł, a nie tworz bajek, bo gdy te eksplodują, jak ustąpienie działania narkotyk, będą tego poważne konsekwencje. Będą one przelewać się na życie fizyczne. Opuście kłamstwa i tworzenie ułudy. Po prostu bądźcie sobą. Też byłem nastolatkiem też i wiem, jak to się zapętla, a wszystkie pięciolatki tak się zachowują, ale ludzie, w miarę dorastania muszą z tego wyrosnąć.

Wiele osób od dzieciństwa uczy się by po prostu być kimś innym. Dopasować do roli, grać dobrego goja, robić to, lub twoi rodzice nigdy nie będą cię kochać i cię odrzucą, działaj tak, jak osoba X, a lista jest długa. Istota Ludzka gubi się w swojej roli, nie odkrywając tego, kim ona jest. W istocie rzeczy jest tak, że samo bycie Człowiekiem wystarczy do dokonania wielkich czynów, rozwijania się duchowo, etc.

Nie trzeba być Adolfem Hitlerem, ani nikim innym. Zawsze musimy czcić tych, którzy są lepsi od nas, aby naśladować piękno oraz przepych a nie zło, ale to ma na celu stworzenie dla siebie formy, czyli NAS samych. Hitler był tylko Hitlerem. Powiedział, że porównywanie się do kogoś innego jego błędem i bluźnierstwem, ponieważ was osłabia. Hitler powiedział, co mówię w kazaniu zaledwie jednym zdaniem. Więc po prostu bądźcie tym, kim jesteście. Satanizm, z wyjątkiem kilku rzeczy, które są istotne teraz w wojnie i musimy stosować się do nich (jak zasady naturalne i planowanie ocalenia ludzkości z oczywistej drogi do nadciągającego zniszczenia) polega na samorealizacji. To tworzy piękną masywną ludzkość.

Co do narodu islamu, to morderczy kult, w którym, jak na moje oko, nic nie jest właściwe. Został on stworzony do sprzeniewierzenia młodych Czarnych ludzi i zradykalizowania ich do islamu, aby wykorzystać ich jako piechotę w celu postępu dalszych żydowskich kłamstw.

Miło byłoby stworz Neptuniański kult idiotów, który gdy już się rozleci, nie będzie lepszy niż chrześcijańscy misjonarze. Wiem, że bajeczki zostaną obalone, ale ponieważ zależy mi na Satanizmie, zawsze mówię ludziom… skończcie się oszukiwać. Nigdy nie przestanę tego robić, bo to, co robię, robię dla Szatana.

Budujcie s na duchowym betonie, a nigdy nie upadniecie.

Jesteście teraz Satanistami. Nie trzeba nienawidzić siebie, lub się okłamywać, albo próbować wbić się w rolę, której nienawidzicie. Wystarczy być, kim jesteście, i tańczyć swój własny taniec życia.
-----------------------------------------

{0} w moim nagraniu o LaVeyanizmie i chrześcijańskiej duchowości mówię o żydowskich „moralnych” czynach: Chrześcijańska duchowość a LaVeyanizm i fragmenty


{1} ‘muh feels’ – ach, moje uczucia. To w odniesieniu do kretyństwa, które próbuje szantażować kogoś ‘ranieniem jego uczuć’ – podobnie się robi w judeopolonii, gdy ktoś obrazi żydostwo, np. Karola Katza (JPII), biblię, marksistowskich polityków, itp. Podobnie z ‘muh life’ – ach, moje życie.

{2} ‘picie Kool-Aid’ w kulturze masowej oznacza podporządkowywanie się jednej, masowej mentalności – podążanie za tym samy, robienie tego samego.

{3} ang. ‘we wuz kangs’, z UrbanDictionary:

„Satyrycznie używane do krytyki afro-centrycznych afro amerykanów oraz ich twierdzeń, jakoby ich potomkowie pochodzili od Egipskich Faraonów” 

Moje siedem groszy o Ścieżce Lewej Ręki:
Bez początku i bez końca
Cykliczność i droga
Przebóstwienie i nieśmiertelność
JEDEN! JUŻ!
Próba krystalizacji - część I, część II, część III, część IV 
Meandry ewolucji i formy oporu
Ego, kowalstwo i zbrodnia altruizmu - część I, część II 
Czarne Perły Mądrości 

sobota, 7 stycznia 2017

Art - Manipulacje kościoła katolickiego



Szokujące manipulacje kościoła katolickiego.

Są niczym pakt z diabłem

Dziś krótka rozprawka o tym, iż Watykan jak i jego wierni również korzystają z nauk wiedzy tajemnej i okultyzmu. Z tym, że tam relacja jest jednostronna: pasterz i jego owce. Pasterz kontrolujący, strzygący, a gdy zachodzą okoliczności – prowadzący swoje owce do rzeźni. Tak więc praktyka okultystyczna w kościele również zachodzi, ale tylko z korzyścią dla pasterzy. Zaczynamy!

1. modlitwa. Jest po prostu specyficzną formą.. medytacji!
Tak, tej diabolicznej medytacji, tak znienawidzonej przez księży. Bo odbiera im owieczki, i zamiast wpędzać ich w depresję, co czynią modlitwy przeładowane treściami cierpienia, uzdrawia ich i uspokaja. Jeśli chodzi o nauki tajemne, to zarówno modlitwa jak i medytacja opierają się o podobne „fale”. Zarówno tutaj i tutaj mamy do czynienia z częściowym wejściem w stan alfa (można to obserwować za pomocą rezonansu magnetycznego i aparatury EEG). Stan alfa to inaczej stan bliski hipnozie. Jest to moment głębokiej relaksacji, uspokojenia, uśpienia części funkcji umysłu.

Duże obszary mózgu ulegają wtedy wyłączeniu. To właśnie w tym stanie można sobie „wdrukować” w podświadomość dowolną rzecz, z mniejszą lub większą skutecznością. Jednak w przypadku medytacji ów stan alfa służy często albo wyciszeniu, albo powtórzeniu kilku, kilkunastu pozytywnych afirmacji. Afirmacje są inaczej fragmentami „leczniczego kodu”, wstrzykiwanymi do podświadomości, o ile wypowiada się je w stanie alfa. W przypadku kościoła katolickiego wykorzystano stan alfa, stan w którym można niejako programować, ale też oszukać mózg, do czegoś innego.

Poza tym istnieje coś takiego jak „chrześcijańska medytacja” czyli inaczej rozważanie tajemnic różańca. Ma ona być medytacją „zalegalizowaną” przez papiestwo. Są nawet specjalne kursy, gdzie taka medytacja się odbywa.

2. mantry w kościele katolickim? Jak najbardziej!
Mantra to inaczej regularne, rytmiczne powtarzanie słów lub zdań, mających zautomatyzować reakcję mózgu, wprowadzić w wyżej wspomniany stan alfa, i wprowadzić do podświadomości (duszy?) pewne kody. W przypadku medytacji i afirmacji te kody są lecznicze. W przypadku kościoła katolickiego są one niezwykle destrukcyjne, szczególnie jeśli są wciskane małemu dziecku, któremu dopiero kształtuje się psychika. Są one bowiem jawnym, lustrzanym zaprzeczeniem afirmacji. Nawiasem mówiąc, czy to nie dziwne, że kościół układa w taki sposób swoje mantry?

Później podświadomość nabuzowana kodami bólu, cierpienia, męki, rozpaczy, ascezy, brutalności, oddaje to, w różny sposób. Jeden będzie całe życie zlękniony i nieszczęśliwy (typ lękowy), a inny całe życie będzie wampirował i pasożytował energetycznie na innych (psychopata, w tym borderline).

Mówisz, że Twój katolicki Bóg jest miłością, że przebacza, że jest miłosierny? Wybacz, ale to są tylko puste slogany z maksymalnie przekręconej i źle interpretowanej Biblii. Ja widzę w katolickim Bogu dokładne zaprzeczenie powyższych cech.

Przyjrzyjmy się niektórym mantrom katolickim:
-„moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina” – tę mantrę powtarza się jako anty-afirmację. W medycynie klasycznej takie postępowanie znane jest jako odwrotność efektu placebo, czyli nocebo. Dodam tutaj, że w medycynie placebo ma ponad 30% skuteczności. Wiele lekarstw ma skuteczność na poziomie placebo. Jeszcze więcej ma skuteczność mniejszą niż placebo albo wręcz na granicy błędu statystycznego. A teraz odnieście to do efektu nocebo i jego potencjalnej niszczycielskiej siły. O ile afirmacja, czyli kod pozytywny ma za zadanie „nastroić” podświadomość, i kto wie, może też głębsze warstwy naszego jestestwa, na wszelkie pozytywne wydarzenia, o tyle powyższa mantra katolicka jest tego odwrotnością;

-katolicki kapłan: „dla jego bolesnej męki„, odpowiedź owieczek: „miej miłosierdzie dla nas i całego świata” – i to zapętlone wiele razy. Dotyczy to także większości litanii, których treść jest przesiąknięta bólem, cierpieniem, poczuciem winy, rozpaczą. Tutaj automatyzacja psychiki i sparaliżowanie woli człowieka jest niezwykle silne, a zwielokrotnione powtarzanie negatywnych kodów dodatkowo je wzmacnia.

-„panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja” – ta mantra wypowiadana jest po około 3/4 mszy, gdy człowiek jest już w stanie specyficznego odrętwienia, bliskiego stanowi alfa. Dodam, że ta mantra także jest lustrzanym zaprzeczeniem afirmacji. W afirmacjach pozytywnych mówimy w czasie dokonanym, np: „panie, dzięki Ci za Twą obecność i za Twe słowa, które przyczyniają się do uzdrawiania mojego życia na wszelkich jego obszarach tu i teraz„. W przypadku mantry katolickiej – czyli anty-afirmacji, mamy to odłożone w mglistą i bliżej nie określoną przyszłość. A podświadomość pewną wadę: nie widzi ona przyszłości. Dodatkowo Bóg jak nie chciał, tak wciąż nie chce powiedzieć tego słowa i uzdrowić nieszczęsnej katolickiej duszy. Po prostu milczy jak zaklęty, na złość miliardom ludzi codziennie składającym dłonie w nieskutecznej modlitwie.

-„Prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego kościoła” – co tu dużo mówić, jest to klasyczna mantra wbijająca się w o dziwo typowo katolickie przekonanie: „hulaj dusza, piekła nie ma”. Oczywiście, piekła nie ma, pod warunkiem, że chodzisz do kościoła, spowiedzi, i umrzesz w stanie łaski uświęcającej. W przeciwnym razie trafisz prosto do najgłębszych odmętów piekielnych!

Pierwszy człon tej mantry jest szczególnie interesujący, w świetle wychodzących co chwila skandali pedofilskich wśród rzymskokatolickiego kleru. A więc: „prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze„? Sprytne, naprawdę sprytne.

3. zbiorowa hipnoza w kościele
Na pewno zauważyliście, iż w kościele wszelkie warunki sprzyjają do powstania specyficznego, opisywanego wyżej, stanu uspokojenia, odrętwienia, wyłączenia pewnych funkcji umysłowych. Jakie tym razem warunki fizyczne temu sprzyjają?

-brak wentylacji w kościele – pozamykane okna, witraże. Ma to jeden cel – zmniejszenie ilości tlenu w budynku. Gdy tlenu jest mało, to zdolności decyzyjne mózgu, w tym do trzeźwej oceny sytuacji, maleją.

-wpadnięciu w ten specyficzny trans sprzyja także ograniczenie ilości światła jakie wpada do wnętrza kościoła. Większość witraży jest zamalowana, a oświetlenie to skąpe, elektryczne lampy.

-brak kontaktu ze światem zewnętrznym w kościele (witraże i sztywna zabudowa). Niczym w kasynie – nie można zobaczyć, co jest na zewnątrz i tym samym nie można poczuć, że jest się jednością ze światem zewnętrznym. To sprzyja budowaniu podświadomego wizerunku wspólnoty kościoła – „my, kościół, kontra oni, Ci na zewnątrz, czyli bezbożnicy, lewacy, heretycy”.

-brak poczucia czasu. I tutaj znowu ten sam trick, który jest stosowany w kasynach. Otóż w kościołach nie ma zegarów. A spoglądanie na własny zegarek jest traktowane podczas mszy za jedno z największych przewinięć i nietaktów, o czym często wspominają księża na katechezach, strofując katolicką dziatwę.

-kapłan stoi na podwyższeniu, podobnie jak polityk na wiecu. Zaś stadko owieczek stoi zawsze poniżej owego podwyższenia. Ma to w jasny sposób zakomunikować podświadomości hierarchię. Podobnie jest w wieżowcach wielkich korporacji: prezesura i dyrekcja mieści się zwyczajowo w górnych piętrach.
-kadzidła. Tutaj mamy do czynienia z efektem „pobłogosławienia”, „naznaczenia”, stygmatyzacji, takim samym, jak podczas kropienia wodą święconą. Kreuje to podświadome myślenie w stylu: „my, naznaczeni w/w rytuałem, kontra oni, nie naznaczeni, a więc źli”.

4. mroczne rytuały magiczne katolicyzmu
Osobną sprawą jest znaczenie magiczne rytuałów, jakie przeprowadza u siebie kościół katolicki. Mają one specjalne, naznaczające i blokujące funkcje duchowe znaczenie. Cała istota katolicyzmu to w zasadzie zablokowanie 99% „opcji” duchowych, albo za pomocą takich rytuałów, albo poprzez zakazy. Wg nauk kościoła medytacja zła, afirmacje złe, i wszystko pokrewne – jest złe. Dobre jest tylko składanie rąk co niedziela w kościele. Ale to nie ma nic wspólnego z duchowym rzemiosłem i kreowaniem swojej autentycznej boskości na Ziemi, tej Ziemi.

Polecam dwa obszerne artykuły wyjaśniające to zagadnienie:
Krytyka kościoła katolickiego: mroczne rytuały magiczne katolicyzmu:
Cytuję: „Od wieków trwa pieczętowanie ludzi. Odbywa się to poprzez czarnomagiczne rytuały zwane sakramentami. System ten działa tak, że już nowonarodzone dziecko rodzice dobrowolnie przynoszą kapłanom aby ci dokonali pierwszego rytuału – chrztu. Jednak nie ma on nic wspólnego z obrzędem opisanym w Ewangeliach. Przede wszystkim nie jest aktem świadomym, dobrowolnym, pomijając inne kwestie. W czasie chrztu polewa się głowę niemowlęcia, przedtem wzywając szatana..

Tak, szatana – już tłumaczę. Przed obrzędem chrztu następuje egzorcyzm, który ma sprawić aby szatan i inne demony opuściły dane dziecko. Ale dlaczego domniemywa się że to dziecko jest już nawiedzone przez szatana?! Skąd taki pogląd?… Magia działa tak, że jeśli coś wzywasz po imieniu to to przychodzi. Kontekst inwokacji jest wtórny. Jeśli cos wypędzasz, a tam tego czegoś w rzeczywistości nie ma, to to przyjdzie, bo usłyszy swe imię. Egzorcyzm przed chrztem jest wskazaniem demonicznym siłom, gdzie mają swoją nową ofiarę.”

Kościół katolicki to okultystyczny złodziej dusz!
Cytuję: „Pierwsza była intuicja, wnioski sformułowałem później. Prawdziwa natura działań kościelnych jest odmienna od ogólnie panujących poglądów i pozorów jawiących się w kontakcie z kościołami. Oceniam ją jako skrajnie negatywną, obliczoną na konkretne skutki. Pierwszy etap moich rozważań to stwierdzenie, że kościelni funkcjonariusze kradną ludziom dusze. Żeby być dobrze zrozumianym wyjaśnię jak rozumiem pojęcie duszy.

Dusze, to centra mocy człowieka. Mają ona naturę namacalną w tym znaczeniu, że nie należą do jakiejś niedostępnej, duchowej sfery, tylko że ich obecność jest potrzebna człowiekowi do normalnego funkcjonowania. Tak wierzą ludy szamańskie. Jest to podstawowe centrum człowieka, które sprawia, że jest on zdrowy, wolny i może normalnie funkcjonować. Duszę można utracić.”

Autor tekstu, poza dwoma cytatami na końcu: Jarek Kefir

Proszę o przekazanie dalej, skopiowanie, udostępnienie!

Źródło: