środa, 25 kwietnia 2018

Art - Jak dobrze jest u zakonnic...


Mieszkała u zakonnic. "Brama zamykana o 21, modlitwy o 'uzdrowienie gejów' i 'dobrego męża'"

Czytelniczka WP Kobieta przysłała do nas list, w którym opowiedziała o kilku miesiącach spędzonych w bursie zakonnej. "Siostry, na jakie trafiłam, wbijały mi do głowy, że wygrana PiS to dar od Boga. I że moim powołaniem jest rodzenie dzieci" – pisze.

200 zł za miesiąc
Agata przyjechała na studia do dużego miasta, ale że wybrała prywatną uczelnię, nie mogła zamieszkać w akademiku. Wynajęła więc skromny pokoik za 400 zł. Właściciel zaczął przynosić jednak coraz wyższe rachunki, a Agacie kurczyło się stypendium. Któregoś dnia koleżanka powiedziała jej, że rzut beretem od mieszkania ma bursę studencką. "Nie miałam pojęcia, co to jest. Ale sprawdziłam i okazało się, że za miesiąc tam zapłacę 200 zł" – opowiada w liście.

Po pierwszej rozmowie telefonicznej z siostrą przełożoną umówiła się na spotkanie. Żeby zamieszkać w bursie, czytelniczka musiała przedstawić zaświadczenie od proboszcza ze swojej parafii. "Zdziwiło mnie to, ale jeszcze bardziej pytanie, jak często chodzę do kościoła" – opowiada czytelniczka. "Odpowiedź była chyba satysfakcjonująca, bo mogłam się wprowadzić" – dodaje.
Czytelniczka miała 22 lata, kiedy trafiła do bursy. Zajmowany pokój - i piętrowe łóżko - dzieliła z rówieśniczką. Od razu złapały wspólny język. Agata okazała się jednak mniej religijna i uduchowiona.

Szukaj męża, tęp gejów, popieraj PiS
"To nie był problem. Do czasu. Koleżanka zaczęła prawić mi kazania. Kiedy dowiedziała się, że nie chcę mieć męża i dzieci, bardzo się obruszyła. Następnego dnia miałam dziwną rozmowę z siostrą przełożoną" – czytamy. "Usłyszałam od niej: 'Przecież po to stworzył cię Bóg, żebyś rodziła i wychowywała potomstwo'" – wspomina Agata.

To był początek kłopotów Agaty. Wydawało jej się, że bursa to tylko miejsce, w którym mieszka. Prowadziła więc życie takie, jak wcześniej. Spotykała się ze znajomymi po zajęciach, ale gdy wracała, ruszała lawina pytań. Z kim i gdzie była, dlaczego nie dała znać, o której opuściła dom itp. O godz. 21 zamykano bramę.

Od pierwszego dnia autorka listu musiała funkcjonować według 'bursowego' grafiku. Miała swoje dyżury sprzątania, chodziła też na cotygodniowy na różaniec i msze z udziałem lokalnego księdza. Najbardziej w pamięć zapadły jej intencje, w których modliła się z innymi bursantkami.

"Nigdy nie zapomnę, jak siostra mówiła o 'gejach wymagających powrotu na ścieżkę prawdy i uzdrowienia'" – czytamy. "Przed wyborami klepałyśmy 'Zdrowaśki' za PiS. Chwilę po ogłoszeniu jego zwycięstwa, pod moimi drzwiami słyszałam krzyki: 'To Bóg zdecydował!'. Ale na mszach było jeszcze ciekawiej".

Ksiądz, który był ulubieńcem sióstr, często namawiał w kazaniach do bycia dobrą żoną i matką. "Zadziwiające było to, jak ksiądz potrafił zmanipulować czytanymi fragmentami z Biblii. Np. historią o Samsonie i jego żonie Dalili. Fakt, że ogoliła mu włosy, by stracił moc, a potem patrzyła jak Filistyni wyłupują mu oczy, zinterpretował krótkim: 'Kobiety to zło'. Koleżanki się śmiały, a ja zdębiałam" – stwierdza Agata.

Wielka Siostra patrzy
Dziewczynie trudno było też zrozumieć częste wizyty siostry przełożonej w pokoju. Za każdym razem krytykowała ją za rozkładanie książek po szafkach albo trzymanie kubków i talerzy, których "miejsce było w kuchni 4 piętra niżej".

Dwudziestokilkulatka przyznaje, że czuła się jak intruz. "Niby dom, ale nie mój. Najgorsza była świadomość, że nawet po zamknięciu pokoju na klucz, siostra może do niego wejść. Parę razy widziałam uchylone drzwi do szafy. Kiedy pytałam, dlaczego tam zajrzała, odpowiadała: 'Jest moja'" – relacjonuje.

Rozmowy ze współlokatorkami utwierdziły ją w przekonaniu, że czas się wyprowadzić. Zagadywane o plany na przyszłość, mówiły, że ich głównym celem jest znaleźć męża. "Szanowałam to, ale ja chciałam czegoś innego. Z kolei one nie do końca rozumiały mój punkt widzenia. Dostałam mnóstwo różańców i obrazków ze świętymi 'od mężów'" – wyjaśnia Agata.

Wkrótce znalazła inne mieszkanie i się wyprowadziła. Nie ma kontaktu z siostrami.

Bursy zakonne dla studentek i młodych pracujących kobiet znajdziemy w każdym większym mieście. Siostry nie reklamują się, informacja o wolnych miejscach przekazywana jest pocztą pantoflową.

-----------------------------------------------

Drogie Panie, jeśli ktoś wam kiedyś będzie mówił, że z chrześcijaństwem nie należy walczyć, bo to nie-Satanistyczne, bo to nie ma nic wspólnego z Prawdziwym Satanizmem, to wiedzie, że ta osoba jest całkowicie obłąkana i potrzebna jej psychiatryczna rehabilitacja.

Demaskowanie chrześcijaństwa dobrze pokazuje jak zwyrodniały jest ten kult, oraz do jakiego stopnia może zdemoralizować człowieka, który się z tym odłamem judaizmu utożsamia.

A jak walczyć z tą degeneracją Człowieczeństwa, Kobiecości? Otóż tak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.