Ksiądz w szkole? Pierwszy po dyrekcji!
Jakim prawem
na oficjalnym rozpoczęciu roku szkolnego w publicznej podstawówce, zabiera głos
ksiądz, namawiając dzieci do modlitwy, opowiadając o Jezusie i udzielając kościelnego
błogosławieństwa? I to wszystko pod okiem i za pozwoleniem dyrekcji szkoły?
Jak
miliony polskich rodziców, również i my wystroiliśmy dzisiaj naszą pociechę w
białą bluzkę i pomaszerowaliśmy razem na rozpoczęcie roku szkolnego dla uczniów
klas I-III w jednej z warszawskich publicznych podstawówek. Doszliśmy na salę
gimnastyczną, na oficjalne obchody rozpoczęcia roku szkolnego. Nie
spodziewaliśmy się, że zastaniemy zupełnie inną szkołę niż rok temu o tej samej
porze. Myśleliśmy, że będzie jak w zeszłym roku, kiedy nasza Agatka
rozpoczynała pierwszą klasę. Wtedy na początku dzieci powitała pani dyrektor,
potem – w związku z tym, że szkoła chlubi się najlepszymi wynikami spośród
wszystkich publicznych podstawówek na Ochocie – głos zabrał burmistrz dzielnicy,
następnie krótko wypowiedział się przedstawiciel rady rodziców.
W tym roku jednak było zupełnie
inaczej. Dzieci wprawdzie jak przed rokiem przywitała przemiła skądinąd pani
dyrektor, ale burmistrza w ogóle nie było. Ani nikogo z władz miasta czy nawet
dzielnicy. Był za to ksiądz, który siedział tuż obok dyrektorki i zaraz po niej
zabrał głos, przemawiając niczym na klasycznej katechezie do ponad setki
dzieci, z których mniejszość – ale jednak przecież istotna – na religię nie
chodzi lub jest innego wyznania. Dzieci, posadzone przez panie na krzesełkach,
chcąc nie chcąc grzecznie słuchały księżowskiego przemówienia. Przyznam, że
zwyczajnie osłupiałam. Podobnie jak wielu rodziców, którzy w konsternacji
zaczęli spoglądać na siebie nawzajem.
Kiedy zadowolony z siebie ksiądz
odłożył mikrofon, na sali przez chwilę zapadła cisza. Aż dźwięczało. Wreszcie
ten i ów zaczął klaskać, zagłuszając pełne skrępowania milczenie. Tak,
przyznaję ze wstydem, zabrakło mi odwagi czy może tupetu żeby głośno
zaprotestować i zażądać odebrania księdzu mikrofonu i zaprzestania
indoktrynacji naszego dziecka.
I
podkreślam przy tym wszystkim – nie mam nic przeciwko wierze i ludziom
religijnym, jednak lepszym chyba pomysłem jest zorganizowanie dla wierzących
dzieci mszy przed czy po zakończeniu uroczystości w szkole? Najgorsze w całej
tej sytuacji jest to, że szkoła zwyczajnie przymusiła do wysłuchania księdza
również dzieci i rodziców, którzy wcale nie mieli ochoty tego słuchać Gdzie
podziała się światopoglądowa neutralność, tolerancja dla różnorodności i
nienarzucanie jednej prawdy? Widać, że dla tych wartości w polskiej szkole
dzisiaj miejsca nie ma. Może wkrótce nie będzie go także dla dzieci i rodziców,
którzy myślą inaczej niż ksiądz?{1}
Źródło:
-------------------------------
Cóż,
autorka
artykułu nie miała za wiele przeciwko wystąpieniu księdza z oczywistych
przyczyn. Natomiast widać jasno jedno - jawna żydowska propaganda. Plaga żeruje
na bezbronnych, aby już od najwcześniejszych lat ich wypaczyć, tresując Białych
by byli posłusznymi niewolnikami żydów.
{1} spalić nie wierzących na stosie! Komuś
to coś przypomina? Pewien okres, mroczny. Kto wtedy niepodzielnie rządził?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.